Pozdrawiam (niestety) ze szpitala

Niewiele napiszę bo mam tylko lewą rękę sprawną… Czekam na operację rekonstrukcji główki kości ramiennej. Zaliczyłam upadek ze skutera przy małej prędkości, ale na tyle niefortunny, że uderzyłam całą masą ciała w tą kość od strony spodniej (pachowej). Trzon kości rozbił główkę na kilka kawałków. Brzmi strasznie i boli strasznie – na ale prochy też dają i ćpam na okrągło 😉

Jak będę sprawniejsza to opisze nasz (mój i Elizy) start – był stres na początku, a potem super frajda!

Pomyślcie o mnie czasem, może się lepiej zagoi 😉

p.s. skuter to złoooooo! 😉
p.s.2 Przynajmniej mam łózko pod oknem i oglądam motocykle na ul. Borowskiej 😉


Fot. Honda

6 odpowiedzi na “Pozdrawiam (niestety) ze szpitala”

  1. Ajć, poważna wywrotka :(( Ale jak to mówią: motocykliści dzielą się na dwie grupy – na tych, co już leżeli i na tych, co będą leżeć 🙂 Szybkiego powrotu do zdrowia!!!!!

  2. Szybkiego powrotu do zdrowia :(. Nienawidzę szpitali, ale kontuzja paskudna :(.

    P.S. Tak się kończy jazda na skuterkach i porzucanie stringa 😛

  3. Cześć! Z tej strony zawodniczka z gymkhany; dopiero jak zobaczyłam markę twojego motocykla zaskoczyło mi, że ty to Ty. Ha! Derbi Senda z Wrocławia może być tylko jedna! Pochłaniałam wpisy z twojego bloga, przed egzaminem na prawko i w chwilach zwątpienia tuż przed zakupem motocykla. Jesteś niesamowicie inspirującą osobą. Żałuję, że nie zorientowałam się podczas sobotnich treningów, razem z kim miałam okazję jeździć. Na pewno zamieniłybyśmy słówko. Mam nadzieję, że będzie jeszcze kiedyś okazja.
    Dlatego szybkiego powrotu na drogę życzę!

    1. No szkoda…. A czym startowałaś? Z Wrocławia jesteś? I to też była Twoja pierwsza Gymkhana? Poszło dobrze? 😉 Na pewno lepiej niż mi 😉

      1. To była moja druga Gymkhana. Lepiej, czy ja wiem? Na pierwszej ( tej w Warszawie) 2 razy wjechałam skuterem na GP8 w barierkę. Porządnie. Dlatego we Wrocławiu trzymałam się od nich z daleka! Kierowanie skuterem jest trudniejsze niż mogłoby się wydawać… Startowałam na niebieskim Suzuki GS500. Jestem co prawda z Bydgoszczy, ale może kiedyś się uda jeszcze spotkać. 🙂

  4. Kto wie, może za rok 😉 To mnie pocieszyłaś, że to nie ja taka sierota – tylko skuter zabójca! 😉

Możliwość komentowania została wyłączona.